Dzisiaj wizyta w okrytym złą sławą (a czy w ogóle są takie okryte sławą dobrą.. ?) więzieniu Tuol Sleng, potocznie zwanym S-21. Jest to bodajże centralny punkt terroru i jedno z ważniejszych miejsc na mapie czasu i miejsc w kontekście ludobójstwa poczynionego przez Czerwonych Khmerów. To niegdyś tajne więzienie (w latach 1975-79) wcześniej było spokojną… szkołą podstawową z setkami rozbawionych dzieciaków biegających po dziedzińcu i po korytarzach w sumie czterech budynków. Czerwoni Khmerzy przerobili budynki w sale przesłuchań i tortur oraz w prowizorycznie zbudowane cele, w dawnych pomieszczeniach klasowych.
Z dokładnością podobną do tej znanej z działań hitlerowców, dokumentowali i fotografowali więźniów trafiających do S-21. Robili to przed torturami i po nich. Dzisiaj w przerażającej, milczącej ekspresji patrzą na nas z fotografii wywieszonych w surowych korytarzach i salach, twarze setek, tysięcy więźniów zamordowanych tam właśnie.
A za jakie przewinienia można było trafić do S-21 ? Za wszystko i za nic jednocześnie. W swoim obłędzie Czerwoni Khmerzy zasiali niewyobrażalny terror w społeczeństwie, które chcieli totalnie przeformatować, stworzyć całkowicie nowy model państwa. Aresztowali wszystkich, których uważali za wrogów rewolucji, tych którzy mogli mieć jakiekolwiek powiązania z dawnym system władzy, systemem społecznym. I tak np. znajomość języków obcych (głównie francuskiego) oznaczała właściwie od razu śmierć (nawet bez zbędnego więzienia), powiązania z kimkolwiek z dawnego aparatu władzy lub umiejętność czytania i pisania znaczyła aresztowanie. Najpowszechniejszym kryterium było bodajże po prostu bycie kimś innym niż niepiśmiennym chłopem/rolnikiem. Czerwoni Khmerzy znieśli edukację (odtąd papierem miało być pole ryżowe, a piórem motyka), znieśli pieniądz, wysiedlili wszystkich mieszkańców stolicy na tereny wiejskie….
Bilet wstępu do S-21 kosztuje 5 USD. W pierwszej kolejności, w budynku przy wejściu znajdują się pomieszczenia w których torturowano i zamordowano ostatnich kilkunastu więźniów. W pustych pokojach stoją przerdzewiałe ramy od łóżek, na których armia wietnamska, po wkroczeniu i wyzwoleniu Phom Penh znalazła znajdujące się w częściowym rozkładzie zwłoki tych ostatnich nieszczęśników. Pod łóżkami, które stoją na swoich oryginalnych miejscach widać wyraźne ślady po litrach krwi, która wsiąkała regularnie przez te kilka lat terroru w zimną posadzkę.
Chodzimy jak lunatycy po wielu pozostałych pomieszczeniach i korytarzach, z każdą chwilą mając co raz bardziej dosyć. Całość sprawia niezwykle przygnębiające wrażenie. W dużej mierze jest to też za sprawą faktu, że właściwie cały ten więzienny kompleks pozostał do dzisiaj w praktycznie nieruszonym stanie. Wszystkie posadzki, balustrady, cele, schody, sale, korytarze wyglądają tak jak wyglądały w latach swojej „nieświetności”. Przez to ma się wrażenie, że te dramatyczne wydarzenia działy się niemal przed chwilą.
W niektórych salach, leżą książki do wpisów dla zwiedzających – władze muzeum proszą o sugestie i wskazówki co można by zmienić lub wprowadzić, żeby zwiększyć walory edukacyjne tego miejsca. Widać wyraźnie, że odstaje ono standardem od nowoczesnych muzeów.
Dla mnie bardzo interesujące wydają się, całkiem dobrze zaprezentowane relacje ludzi, którzy przeżyli czasy terroru. Są to zarówno relacje dawnych, szeregowych Czerwonych Khmerów jak i ich ofiar. Na co dzień, w rozmowie z obecnymi mieszkańcami Kambodży może to być zbyt wrażliwy temat aby go lekko poruszać, tu jednak można się bardzo wiele dowiedzieć. Warto też poświęcić około 30 min na obejrzenie filmu dokumentalnego, puszczanego dwa razu dziennie w sali na drugim piętrze jednego z budynków. Film prezentuje wspomnienia dwóch osób: jednego z siedmiu ocalałych więźniów oraz jednego z oficerów więzienia.
Kierując się do wyjścia zaskoczenie – na dziedzińcu, przy stoisku z książkami o więzieniu siedzi… właśnie ten ocalały więzień, który wypowiadał się w filmie. Niezwykłe i tragiczne zarazem jak ktoś, kto ledwo uszedł z życiem i doznał niewyobrażalnych cierpień i tortur może nadal przebywać w tym miejscu, ot tak na co dzień.
Wrażenia i skalę negatywnych emocji z wizyty w więzieniu Tuol Sleng mogę odnieść jedynie do tych doświadczonych w muzeum wojny w Sajgonie.
Należy dodać, że w trakcie dyktatu Czerwonych Khmerów zgładzono, poprzez morderstwa, tortury, zagłodzenie lub zapracowanie, pomiędzy 1.7-2.2 miliona ludzi. S-21, choć ważne, to jednak nie jedyne miejsce powszechnych w tym czasie rzezi. W wielu miejscach w Kambodży dokonywano masowych morderstw – przykładem są chociażby pola Killing Fields pod Phnom Penh, gdzie aby zaoszczędzić amunicję ludzi mordowano katując ich pałkami lub prętami. Pod Battambang natomiast, ok 6 godz. jazdy od PP, znajdują się jaskinie, do których zrzucano ludzi żywcem, na pewną śmierć.
S-21 to miejsce ważne i warto je poznać. Planując wizytę, trzeba jednak pamiętać, że jest to miejsce dla ludzi o mocnych nerwach.